1. Strona Główna
    • Historia Parafii
    • Święta Rita
    • Święty Placyd
    • Święty Jan Paweł II
    • Nasi Duszpasterze
    • Papież Franciszek
    • Wirtualny spacer
  2. Ogłoszenia Parafialne
    • ogłoszenia bieżące
    • Sakramenty święte
    • Światowe Dni Młodzieży
  3. Porządek nabożeństw
    • kalendarz liturgiczny
  4. Katecheza
    • katecheza dla rodzin
    • nauczanie Kościoła
    • z życia Kościoła
    • święci i błogosławieni
    • historia papiestwa
    • modlitwy
  5. Skrzynka intencji
  6. Kontakt
  7. Zakątek dla Rodziny
    • kącik dla dzieci
    • linki do stron
    • wartościowe kino
    • strefa edukacji
  8. Galeria
    • rok 2016
    • rok 2015 cz 2
    • rok 2015 cz 1
    • rok 2014 cz 2
    • rok 2014 cz 1
    • rok 2013 cz 2
    • rok 2013 cz 1
    • rok 2012
    • rok 2011


MODLITWA O DAR POTOMSTWA


"Kościół troszczy się także o małżeństwa, które nie mogą mieć potomstwa. Małżeństwo samo z siebie nie przyznaj prawa do posiadania dzieci, lecz tylko prawo do podjęcia takich aktów naturalnych, które same przez się są przyporządkowane przekazywaniu życia (Donum vitae). Gdyby małżonkowie mieli takie prawo, sprzeciwiałoby się ono godności i naturze dziecka jako osoby. Nie jest ono rzeczą, która należy się małżonkom, nie może także być uważane za przedmiot posiadania. Jest raczej darem, i to największym, najbardziej darmowym małżeństwa, żywym świadectwem wzajemnego oddania się jego rodziców. Dziecko nie tylko powinno, ale także ma niezbywalne prawo do tego, by być owocem właściwego aktu miłości małżeńskiej własnych rodziców. Należy mu się również szacunek jako osobie od samego momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Gdy rodzicielstwo nie jest możliwe, małżeństwo w żadnej mierze nie traci swej wartości. W instrukcji Donum Vitae czytamy: Bezpłodność fizyczna -oczywiście - może być dla małżonków okazją do podjęcia innych ważnych zadań w stosunku do życia osób ludzkich, takich jak na przykład adopcja, rożne formy dzieł wychowawczych, pomoc innym rodzicom, dzieciom ubogim lub upośledzonym. Bezdzietnemu małżeństwu sens nadaje wzajemna miłość. Odnajdujemy tego przykłady w samym Piśmie Świętym, np. Elkan i Anna (1 Sm 1,4-8). W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że Małżonkowie, którym Bóg nie dał potomstwa, mogą mimo to prowadzić głębokie życie małżeńskie z ludzkiego i chrześcijańskiego punktu widzenia. Ich małżeństwo może wyrażać się owocnie przez miłość, otwartość na innych i ofiarę. (KKK1654)"


Jest takie miejsce na wyspie Rodos, gdzie dzieją się cuda...


Zgodnie z informacją rozpowszechnianą w wielu językach w klasztorze pod górą, zwanym "dolną Tsambiką" (czyli w miejscu przechowywania ikony), ikona pojawiła się przed wiekami na szczycie góry i biło od niej widoczne z daleka światło (w miejscowym dialekcie "TSAMPA" oznaczało "iskrę" lub "niewielki ogień"). Nietypowe światło ujrzał miejscowy pasterz, który zebrał ludzi, aby wybrać się na szczyt i rozwiązać zagadkę. Na szczycie znaleźli na drzewie ikonę i przekonali się, że przy niej pali się niewielki ogień. Wieści rozeszły się szybko po okolicy i dotarły aż na Cypr, gdzie z jednego z klasztorów w dziwnych okolicznościach zginęła ikona Matki Bożej. Przybyli z Cypru mnisi stwierdzili, że to ich zaginiona ikona i zabrali ją do cypryjskiego klasztoru. Jednak po pewnym czasie ikona ponownie pojawiła się na szczycie góry. Trzykrotnie zabierano ją na Cypr i za każdym razem ikona pojawiała się z powrotem na górze. Obie strony postanowiły nawet oznaczyć ikonę na odwrocie, aby sprawdzić, czy to ta sama ikona wraca na Rodos. Ikona ponownie wróciła na szczyt góry, zaś znak zrobiony na jej odwrocie widoczny jest do dzisiaj. Po trzecim powrocie ikony na szczyt mnisi postanowili wybudować w tym miejscu niewielką kaplicę i dedykować ją Matce Bożej. Jednym z najstarszych cudów przypisywanych Matce Bożej z Tsambiki jest cud narodzin dziecka otomańskiego paszy, który był właścicielem ziem rozciągających się wokół góry i którego bezpłodna żona, dowiedziawszy się o cudownej ikonie, modliła się do Matki Bożej prosząc o dziecko. Kobieta zaszła w ciążę i w dowód wdzięczności otomański pasza podarował greckiemu kościołowi ziemie wokół Tsambiki.



Oto krótka opowieść o niezwykłym miejscu o nazwie Tsambika na greckiej wyspie Rodos, które na zawsze odmieniło losy mojej rodziny...

Otóż dziewięć lat temu urodziło się nasze drugie dziecko – Kuba. Mieliśmy już starszą córkę Basię, jednak przez bardzo długi okres nie mogliśmy doczekać się kolejnej pociechy. I oto po 3,5 roku intensywnych starań, prób i leczenia pojawił się w naszej rodzinie chłopczyk dzięki Matce Bożej z Tsambiki.

Zupełnie przypadkiem, na forum internetowym dla niepłodnych par, dowiedziałam się, że na Rodos jest święta ikona Matki Bożej, znana nie tylko na wyspie, ale i w całej Grecji, do której pielgrzymują osoby zmagające się z niepłodnością. Najbliższe wakacje postanowiliśmy z Arkiem spędzić właśnie tam, aby móc odwiedzić to niezwykłe miejsce. I tak też się stało. Okazało się, że nasz hotel znajduje się prawie pod samą górą, na której szczycie znajduje się kapliczka Matki Bożej z Tsambiki. Przy pierwszej nadarzającej się okazji wybraliśmy się na górę – do połowy wjechaliśmy samochodem, drugą połowę pokonaliśmy pieszo (na samą górę prowadzą wysokie schody). Malutka kapliczka w Tsambice położona jest na samym szczycie góry usytuowanej na brzegiem morza – to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie w życiu widziałam – wokół przepiękne widoki, więc każdy, kto dotrze na górę po wiodących na szczyt schodach, musi być pod wrażeniem tego miejsca. W tamtych latach opiekował się kapliczką grecki mnich, który całe dnie spędzał na górze witając kolejnych turystów.

Kapliczka jest nieduża, zaledwie trzy niewielkie pomieszczenia. W jednym z nich – niewielki ołtarz i wokół obrazy świętych oraz – na kamiennej ścianie - ledwo dostrzegalne malowidło przedstawiające Matkę Bożą. W drugim – stojący na podłodze duży obraz Matki Bożej oraz albumy ze zdjęciami dzieci z całego świata i podziękowaniami za wysłuchane modlitwy. Trzeci mały pokoik zajmował grecki mnich, który w tamtych latach opiekował się kapliczką i całe dnie spędzał na górze witając kolejnych turystów.

My z mężem też modliliśmy się i prosiliśmy z wielkim wzruszeniem.

Po tygodniu naszych wakacji okazało się, że jestem w ciąży... Obydwoje nie mogliśmy w to uwierzyć... Kiedy pobiegliśmy z mężem na Tsambikę dziękować, mnich – widząc moje łzy i wzruszenie – powiedział z niezwykłym spokojem: „Pamiętam Cię, byłaś tu w zeszłym tygodniu w żółtej sukience i bardzo płakałaś. To, że jesteś w ciąży, wcale mnie nie dziwi, bo takich osób jak ty jest tu bardzo wiele. Matka Boża wiedziała, że da Ci to dziecko, chciała tylko, żebyś sama do Niej przyjechała i poprosiła.” I dodał za chwilę: „Ale to chyba będzie nasze pierwsze dziecko z Polski...” Do końca pobytu odwiedziliśmy Tsambikę z Arkiem i Basią kilkakrotnie.

Tuż po powrocie do Polski znalazłam się w szpitalu, lekarze byli sceptyczni co do szans utrzymania ciąży. Ale mi wydawało się niemożliwe, że Bóg nagle zabrał nam dziecko, o które prosiliśmy w Tsambice. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, byłam – a właściwie byliśmy razem z Arkiem - gotowi na wszystkie trudy związane z utrzymaniem ciąży. Przez wiele miesięcy leżałam i pomimo wszelkich trudności zdrowotnych w marcu 2004 roku urodził się zdrowy chłopczyk, czyli nasz Kuba.

Obiecaliśmy z mężem Matce Bożej, że wrócimy na Rodos z Kubusiem, żeby za niego podziękować. Kiedy Kuba miał rok i kilka miesięcy, wróciliśmy na Tsambikę i ponownie kilka razy wybraliśmy się na „naszą” górę, żeby dziękować za naszego syna.

Mijały lata, zaczęliśmy myśleć o kolejnym dziecku. W międzyczasie na Rodos zaczęły pielgrzymować za naszą namową inne pary, które przez wiele lat leczyły się z powodu niepłodności, i rodziły się kolejne dzieci za wstawiennictwem Matki Bożej z Tsambiki. Pojechaliśmy więc z Arkiem na Rodos po raz trzeci, z dwójką dzieci, i prosiliśmy o trzecie. I ponownie po tygodniu pobytu okazało się, że jestem w ciąży, choć problemy zdrowotne, które dotychczas uniemożliwiały mi zajście w ciążę, wcale nie zniknęły.

Tym razem także zaraz po powrocie do domu zaczęły się bardzo duże problemy z utrzymaniem ciąży – szpital, leki, kolejne trudności zdrowotne, coraz większy sceptycyzm lekarzy. Mój lekarz prowadzący nie krył swojego wielkiego zdziwienia, że oto znowu jestem w ciąży, a później – że pomimo tylu przeszkód ciąża się utrzymuje i maleństwo rozwija się prawidłowo... Ale ja wiedziałam swoje, wierzyłam, że tym razem też się uda. Przeleżałam kolejne długie miesiące i w marcu 2007 roku urodził się Jacek...

Mieliśmy więc dwóch synków wymodlonych w Tsambice – w „naszej” Tsambice. Takim oto sposobem pojechaliśmy na Rodos po raz czwarty – tym razem dziękować za Jacusia... A maluszków w Polsce, które rodziły się za przyczyną Matki Bożej, przybywało z każdym rokiem.

Święta ikona została przeniesiona ze względów bezpieczeństwa z kapliczki na górze do tak zwanej „dolnej” Tsambiki – dużego monastyru leżącego u stóp góry. Tam też 8 września każdego roku obchodzone jest wielko święto Matki Bożej z Tsambiki.

Lecz to jeszcze nie koniec naszej historii... W Bożym planie było jeszcze nasze czwarte dziecko.... Kiedy okazało się po raz czwarty, że jestem w ciąży, mój lekarz, który towarzyszył nam przez tyle lat i był świadkiem naszym zmagań i zwycięstw, tym razem z wielkim smutkiem stwierdził już na pierwszej wizycie: „Przepraszam, tym razem się nie uda. Ta ciąża nie ma naprawdę żadnych szans...” Rozumieliśmy z Arkiem powagę sytuacji, mieliśmy już świetne rozeznanie w sprawach medycznych, mogliśmy tylko zawierzyć Matce Bożej tę maleńką istotę... Po raz trzeci przeleżałam długie miesiące (tym razem było to już nie lada wyzwanie dla naszej rodziny – w domu była już trójka dzieci, które wymagały codziennej troski i opieki) i nasza druga córeczka urodziła się zdrowa, w terminie, w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny – 8 grudnia – i otrzymała imię Maria. A nasz lekarz stwierdził, że nasz przypadek można śmiało analizować na zajęciach ze studentami medycyny na potwierdzenie, że w medycynie nic nie jest pewne i zdarzają się przypadki, które z medycznego punktu widzenia trudno wytłumaczyć....

Piąty raz przyjechaliśmy z Arkiem i dziećmi na Rodos dziękować za Marysię.

Szósty raz byliśmy na Rodos w ubiegłym roku – i ja i Arek uwielbiamy tę wyspę. Z pokoju hotelowego mieliśmy przepiękny widok na „naszą” Tsambikę...Tym razem dziękowałam m.in. za córeczkę małżeństwa z Białegostoku, która jest kolejnym dzieckiem z Tsambiki.

Z wielu niepłodnych par, które były na Rodos dzięki naszym informacjom, do tej pory tylko jedna nie doczekała się dziecka. W ostatnim czasie dowiedziałam się o małżeństwie, które – tak jak my – pojechało na Rodos prosić o dziecko, a później o rodzeństwo dla niego, i ich modlitwy również zostały po raz kolejny wysłuchane.

Mój mąż Arek często opowiadał naszą historię Grekom (właściwie przy każdej nadarzającej się okazji) – zawsze byli pod wrażeniem, że dzięki Tsambice rodzą się dzieci nawet daleko poza Grecją. Spotykaliśmy osoby o imieniu „Tsambika” lub „Tsambikos” – takie imiona nadawane są greckim dzieciom, które urodziły się za wstawiennictwem Matki Bożej.

Mam nadzieję, że jeszcze cała nasza szóstka będzie mogła wrócić w to niezwykłe miejsce...


Aneta, szczęśliwa mama Basi (19), Kuby (9), Jacka (6) i Marysi (3)


w razie pytań prosimy pisać do p. Anety Wróbel aneta_wrobel@op.pl



ZDJĘCIA Z TSAMBIKI

RODOS1 RODOS2 RODOS3 RODOS4 RODOS5 RODOS6 RODOS7
WYMODLONE DZIECKO

więcej o niepłodności, naprotechnologii





©  2011 All Rights Reserved  •  Design by Kristoforos.

 •